Jak oszukuje sprzedający? I dlaczego z dużą pewnością oszuka również Ciebie.

Chciałbym, naprawdę chciałbym, podchodzić do zakupu używanego auta z większą dozą zaufania do ludzi. Z tego miejsca szczerze pozdrawiam tych sprzedających/komisy/handlarzy, którzy naprawdę robią to rzetelnie. I nie tylko starają się zdobyć auto w jak najlepszym stanie, ale później prowadzą uczciwą grę ze sprzedającym. Niestety są w mniejszości. I każdy kolejny zakup i historia z nim związana, udowadniają że mam rację.

Jeżeli w aucie sprawdzisz 99 punktów na 100, to kilka dni po zakupie zawiedzie ten, którego nie sprawdziłeś

To jest tak brutalne i prawdziwe, że od dawna podchodzę do zakupów mocno sceptycznie. To nie znaczy, że każdego traktuję jak potencjalnego oszusta. Nic z tych rzeczy. Po pierwsze naprawdę nie każdy posiada 100% wiedzę o własnym aucie (w zasadzie rzadko kiedy tak jest). Po drugie, rozmawiamy tutaj o samochodach używanych i eliminujemy stereotypy. Jeśli z jakiegoś powodu kupując auto np. 2-3 letnie, oczekujesz samochodu absolutnie nowego, to po prostu spuść z tonu, idź do salonu i kup auto o klasę niższą. Nikt nie robi prezentów, cuda się nie zdarzają, a postawa roszczeniowa wobec sprzedającego to zła postawa. Ale! Postawa lekko podejrzliwa wobec oferowanego przez niego auta jest jak najbardziej wskazana!

Historie prawdziwe

Mam ich naprawdę dużo. I sukcesywnie będę opisywał kolejne. Niemal każda z nich udowadnia to co napisałem powyżej. Czy to było auto, które kupowałem dla siebie, czy dla znajomego, popełniane błędy bywały podobne. I tak oto na tapetę trafił VW Golf z 2010 roku z USA. Zostałem poproszony o pomoc w jego zakupie i sprawdzeniu.

6143492358_2

Na pierwszy ogień poszło sprawdzenie historii auta w amerykańskiej bazie Carfax. Tam na ogół zawsze są zdjęcia, jest też pełna historia auta razem z przebiegami. Dostęp do niej jest płatny (Dr. Lemon ma do niej dostęp i historię dostajecie w ramach badania samochodu).

Nie było żadnych wątpliwości co do historii samochodu. Przebieg rzeczywisty i niski, auto bez dzwonu i nieskładane z dwóch. Cena atrakcyjna, silnik wolnossący 2.5 , automatyczna skrzynia biegów DSG i klima manualna. Konfiguracja typowo amerykańska i w miarę bezpieczna dla portfela.

6143492358_4

Pozostało tylko je obejrzeć i solidnie sprawdzić. W innym mieście… I tu już zaczynają się schody dla kupującego. Uczestniczyłem w pierwszej umówionej wizycie. Sprawnie zweryfikowaliśmy stan aktualny z tym z historii z amerykańskiej bazy Carfax. I słowa właściciela odnośnie auta (do tych nie przywiązuję nigdy wielkiej wagi, jedynie w przypadku negocjacji ceny jeśli mijał się z prawdą). Na miejscu sprawdziliśmy wszystko co można zgłębić samodzielnie.

Niestety silnik był ciepły, a ja nie miałem okazji zrobić jazdy próbnej. Musiałem słuchać i zdać się na opinię kupującego. I tutaj zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Bo o ile auto jak najbardziej (mimo kilku małych niedociągnięć) kwalifikowało się do umówienia wizyty w celu sprawdzenia, to należało znaleźć miejsce, które do tematu podejdzie solidnie. Przekazałem swoje uwagi i zdecydowanie kazałem szukać miejsca, które w przeciwieństwie do stacji diagnostycznych i panów Cześków mechaników, rzetelnie sprawdzi auto. A przede wszystkim skrzynię biegów…

Sprawdziliśmy 99 na 100 elementów. Który zawiódł?

A jak myślisz? 🙂 Niestety Golf pojechał na sprawdzenie do serwisu, którego rola ograniczyła się jedynie do potwierdzenia tego co już ustaliliśmy samoodzielnie. Nie wywiązali się z obiecanego kupującemu sprawdzenia automatycznej skrzyni biegów, która w tym modelu mogła pociągnąć za sobą duuuuże koszta. A której my z racji krótkiej jazdy próbnej, nie byliśmy w stanie sprawdzić samodzielnie. Za te swoje łopatologiczne oględziny skasowali od niego 150 złotych, całość trwała 20 minut i nie dowiedział się niczego konkretnego, czego już by nie wiedział. Nie mając specjalnych przeciwwskazań ze strony tego serwisu, zdecydował się na to auto. I wiecie co? Po dojechaniu do domu (130 kilometrów):

F598DB8F-26E4-4C79-879D-C2A70B880822_zpsydytwdyu

Nie, oczywiście, że nie powinny świecić się wszystkie biegi jednocześnie…

Cena wpisana na umowie a reklamacja

Co Ty byś zrobił na jego miejscu? Zadzwonił do właściciela (on tak zrobił) i spróbował wyjaśnić sytuację (on tak zrobił), ewentualnie wyskoczył do niego z gębą, że Cię oszukał. Ale przecież on o niczym nie wie… Przecież JEMU TO SIĘ NIE ŚWIECIŁO. I to w ogóle pierwszy taki raz. I proszę Pana to żona jeździła!

W skrajnym przypadku istnieje szansa, że przyjmie auto z powrotem, a Ty nie chcąc diagnozować problemu – poszukasz innego samochodu. Ale jak to zrobić skoro w tym wypadku cena zakupu auta wynosiła 29 tysięcy złotych, a cena wpisana na umowie 21 tysięcy…? A wszystko w celu zaoszczędzenia niewielkiej sumy w urzędzie skarbowym. Dlaczego tak nie robić przeczytasz również tutaj: Jaką kwotę wpisać na umowie?

Co dalej?

historie zakupu używanego auta

Auto jeździ. I czeka na diagnozę. Od razu po zakupie. Wygeneruje dodatkowe wydatki na serwis i szereg modlitw o treści „błagam, żeby wymiana oleju w skrzyni pomogła”. Jeśli nie chcesz być skazany na taką sytuację to po prostu znajdź miejsce, które rzetelnie sprawdzi używane auto przed zakupem. No ale możesz też liczyć na słowo sprzedającego… Bo przecież nic się nie działo 😉

Historie prawdziwe to seria, która pokazuje rynek aut używanych w pełnym blasku. A właściwie zakup samochodu używanego: moje historie i przygody (często tragikomiczne) z tym związane.

Powiązane artykuły